Zazdrość- brzydkie uczucie. Nie ma osoby, która by jej nigdy nie zaznała.
Mnie od pewnego czasu strasznie męczyła. Okrutnie zazdrościłam Janeczce umiejętności robienia cudnych bombek szydełkowych.
Umiem coś tam na szydełku robić, ale nigdy nie robiłam serwetek ani łączonych elementów. Jednak wizja mojej kotki ściągającej i bawiącej się zwykłymi bombkami oraz wspomniana zazdrość , zmobilizowały mnie do tego by spróbować swoich sił w tej dziedzinie ;)
I oto są, nie tak piękne i misterne jak bym chciała, krzywe tu i ówdzie, ale moje własne :D Na razie każda inna, bo dopiero testuje wzory i szukam tego naj naj . Usztywniałam w cukrze, ale strasznie długo schły ( 4 dni), kolejne chyba w krochmalu usztywnię.
Reasumując, zazdrość jest paskudna, ale czasem też motywuje do działania :)
Muszę jeszcze tutaj wspomnieć, że moja Julka zaczęła prowadzić własnego bloga, na którym chwali się tym co stworzyła swoimi rękoma :) Na razie zamieszcza starsze prace , ale już wkrótce pojawią się nowe. Serdecznie zapraszam w jej imieniu do odwiedzin :)
I zazdrość się czasami przydaje, bo bombeczki są przecudne.
OdpowiedzUsuńZazdrość nie jest taka zła... motywuje do działania i wspomaga rozwój. Ja nauczyłam się zazdrościć pozytywnie :) a jak widzę, że ktoś zazdrości mi, to chętnie się dzielę przedmiotem zazdrości:) Właśnie moja przyjaciółka kupuje maszynę (bo zazdrościła mi paczłorkowania) i zaczynamy naukę ;)
OdpowiedzUsuńsuper Ci wyszły te bombki !
OdpowiedzUsuńBardzo ładne, jest powód do dumy.
OdpowiedzUsuńeee nie marudź:D ja od dawna się znam z szydełkiem a bombek jeszcze nie robiłam :D super wyszły
OdpowiedzUsuńekstra Ci wyszły bombki, i czasem zazdrość to napęd do tego aby samemu spróbować :-D
OdpowiedzUsuńwow!!! no piękne te bombeczki :)
OdpowiedzUsuńzdolna z Ciebie bestyjka :)
Julcia też ma zdolne łapki :)
no to zagadka. Obserwuję Twojego bloga,a nie widzę go w aktualnościach :(
OdpowiedzUsuń